PS Raz to, co jest opkowe będzie na czarno, raz na różowo, bo coś zepsułam, a mi się nie chce naprawiać. Soooorry.
adres bloga: http://wiele-serc-jedno-bicie.blog.onet.pl/
Postacie
Zmieniam wszystko w
„Postaciach”
Radujmy się.
Emma Evans (16 l.) – Jest
wesołą i odważną nastolatką.
Mam wrażenie, że w każdym opku
jest chociaż jedna „wesoła i odważna” boChaterka.
Jej najlepszą przyjaciółką jest
Taylor Gilbert, przyjaźnią się od 10 lat. Uwielbia jeździć na desce, kiedy ma
wolne.
Chłopczycę już mamy. Brakuje
teraz jeszcze romantyczki, marzycielki i idealnego połączenia ich wszystkich w
jedną Mary Sue.
W ciągu roku rzadko jeździ.
Uwielbia Rihannę, Katy Perry i Eminema oraz wiele innych gwiazd.
Popatrzcie no, interesuje się
astronomią!
Jej kumpelka ma bzika na
punkcie Justina Bibera, ale Emma go nienawidzi, bo naczytała się głupot o nim w
internecie.
To bardzo dobry powód do
nienawidzenia go.
Mieszka z mamą w jednorodzinnym
domku z ogrodem i myśli, że nie ma ojca. W przyszłości chciałaby mieć jakieś
zwierzę.
Ok, nie ma jednego z rodziców,
możemy odhaczyć. Ja już wiem, kto będzie z Bieberem – nienawidzi go, nie ma
taty, jeździ na deskorolce…
Taylor Gilbert (16 l.) –
Mieszka z mamą naprzeciwko Emmy. Miała ojca, ale jej mama się rozwiodła, bo jej
były mąż wszystkie pieniądze przeznaczał na jedzenie dla ich
kaczki i na figurki kucyków przepijał w knajpkach. Czasem
brakuje jej taktu i mówi bzdury. Chciałaby nauczyć się jeździć na desce (bo
Justin lubi ) Chciałaby też zmienić płeć,
żeby być chłopakiem (bo Justin jest :)) Ma
po prostu bzika na punkcie Justina Biebera i obkleiła sobie cały pokój jego
plakatami. Nie ma rodzeństwa, ale jej mama jest w ciąży i Tay niedługo zostanie
starszą siostrą
Do tego umie mówić emotkami.
Mrrr, seksi Justin.
Justin Bieber (16 l.) (Jego w
sumie nie trzeba przedstawiać – każdy go zna ;D)
Mój
dziadek nie.
Przeprowadził się do rodzinnego miasta
Stratford, żeby odpocząć od fanów.
W
Stratford wszyscy zbiorowo go
nienawidzili.
(Jednak paparazzi go znaleźli, ale to inna
bajka)
O Kopciuszku.
Jego
najlpeszy przyjaciel to Christian Beadles, który razem z siostrą Caitlin
mieszkają daleko od niego. BJust jest smutny, że nie może częściej odwiedzać kumpla.
Uwielbia jeździć na deskorolce i uprawiać sporty
Umie też mówić emotkami.
Mama
Justina – Pattie Malette. Rozwiodła się z ojcem Justina wiele lat temu i nie
żałuje swojej decyzji. Jus teraz rzadko odwiedza ojca, bo Jeremy (jego tato)
jest zajęty swoją nową rodziną – dziewczyną Erin i dziećmi Jazmyn i Jaxonem.
Pattie opiekuje się synem i ciągle jeździ z nim w trasy.
Coś
normalnego. Ale to tylko dlatego, że aŁtorka go nie wymyślała.
Mama Emmy – Clara. (Już wiecie
co i jak z ojcem Emmy więc napiszę ) Clara pracuje jako
pielęgniarka. Jak Emma miała 5 lat Clara wyprowadziła się z córką „niby w
służbowej sprawie” do Stratford zostawiając sowjego
Sowiego?
męża Harrego i córkę Sashę w Chicago.
Jedną córkę wzięła, a drugą
miała w dupie?
Tak naprawdę to pokłóciła się z
mężem i dlatego się wyprowadziła, a teraz żałuje. Szkoda, że nie pomyślała o
Emmie…
Mama Taylor – Susan. Jest
rozwódką
Nie wódką?
, a jej mąż teraz mieszka z
jakąś blondynką. Susan jest w ciąży i nie chce aborcji, bo Tay bardzo się
cieszy, że będzie siostrą
Czyli, że jakby Tay się nie
cieszyła/byłoby to jej obojętne, to Susan tak na luziku zdecydowałaby się na
aborcję?
Susan spotyka się w tajemnicy
przed Taylor z Jonem i może coś z tego będzie
Bo jej szesnastoletnia córka
nie zrozumie, że matka może mieć nowego chłopaka.
(Na pierwszym zdjęciu od lewej)
Lucy i Emily (obie 16 l.) – Nie chodzą do klasy z Emmą i Taylor, ale i tak im
dokuczają.
Od teraz trzeba z kimś chodzić
do klasy, żeby im dokuczać.
Tay i Emma nie wiedzą dlaczego.
Lucy szantażuje Emily, żeby trzymała z nią i dokuczała dziewczynom, aż wreszcie
Emily nie wytrzymuje i zrywa kontakty z Lucy.
Nawet usunie ją ze znajomych na
fejsie.
Lucy jest wściekła. Obie
kochają Justina Biebera
Rozdział 1.
Kompletnie zapomniałam o
dedykacji ! A więc ten rozdział dedykuję…
Kindze! <Chodzimy razem do
klasy > Każdy kto miło komentuje mój
blog dostanie dedykację
Jak
skomentuje negatywnie, to będzie foch.
A teraz rozdział :
Siedziałyśmy z Taylor u
mnie w pokoju. Ja siedziałam na krześle obrotowym i kręciłam się po pokoju, a
Taylor (jak zwykle) rozwaliła się na moim łóżku. No, ale tym razem mi to nie
przeszkadzało. Taylor gadała bez przerwy niby to o sobie, ale wplatała urywki
newsów o Justinie. Czasem to już po prostu… A nie ważne. Po chwili rzuciła,
jakby od niechcenia :
- A wiesz. Justin Bieber mieszka obok
ciebie..
Ta
dziewczyna musi być ślepa, skoro nie widziała, że koło niej mieszka jej idol.
Ja momentalnie
zdrętwiałam. Ona dalej nawijała, ale ja modliłam się w duchu, że się
przesłyszałam.
- Powtórz to jeszcze raz. Nie
zrozumiałam o co cho… – powiedziałam do niej, przestając się kręcić po pokoju.
Przysunęłam krzesło do biurka i usiadłam na łóżku, obok Taylor.
- Ale którą część? O tym, że kupię
sobie T-shirt z napisem „I ♥ Justin Bieber’” czy, że on będzie mieszkał, znaczy już mieszka
obok ciebie?
- No ja nie mogę! A myślałam, że będę
miała jeszcze piękne życie!
Pewnie.
Chłopak mieszka naprzeciwko niej, na pewno zepsuje jej życie.
- Ej! Co ci się w nim nie podoba? No
co?!
- Ty już wiesz co. Rozmawiałyśmy o tym…
Ale dajmy sobie spokój, bo będzie kłótnia…
- No ok… – powiedziała Taylor i „przez
przypadek” rzuciła we mnie poduszką.
- A co to miało być? – krzyknęłam na
nią, podnosząc poduszkę.
- To.. Taki mały prezencik… –
odkrzyknęła Taylor i…wtedy rozpoczęła się bitwa na poduszki.
Po 15 minutach obrzucania
się poduszkami, rzuciłyśmy się na łóżko i śmiałyśmy się jak wariatki! Skończyło
się na tym, że Tay poplątała mi włosy, a ja jej. Jest remis Po chwili przestałyśmy się śmiać. To była
dłuuuuga chwila. Nagle Taylor wybuchnęła śmiechem. Ja parsknęłam i znowu zwijałyśmy
się ze śmiechu. Dziękuję bardzo! xD
Proszę.
- No dobra, dobra – rzuciłam jak
ochłonęłyśmy. – Bądźmy poważne..
- No dobra… – Taylor miała chyba
jeszcze ochotę na śmiech.
- A więc. Mamy przed sobą jeszcze
tydzień wakacji… Co robimy? – zapytałam, zmieniając temat.
- Idziemy na deskorolkę?
- Po to, żebyś tylko się patrzyła? To
nie za dobry pomysł.
- Ale ja lubię się patrzeć –
powiedziała Tay i zrobiła te swoje „oczy szczeniaczka”.
- Uh… Nie lubię jak się tak gapisz… No
dobra, chodźmy.
- Jupi! – zawołała moja przyjaciółka i
podeszła w stronę drzwi. Ja się ociągałam. Tak dobrze mi się leżało… ;/
Ta
bohaterka jest taka zajebista, że aż umie mówić emotkami.
- Wstawaj leniuchu! Bierz deskorolkę i
idziemy! – zawołała moja przyjaciółka już zza drzwi.
Od niechcenia wstałam z
łóżka. Zanim znalazłam deskę Tay wróciła do mojego pokoju.
- Czego jeszcze szukasz? – fuknęła,
przestępując z nogi na nogę. Ja schyliłam się i popatrzyłam pod łóżko. Ile tam
było kurzu!
No
to, nie wiem, posprzątaj?
A myślałam, że znam swój pokój xD Dmuchnęłam,
a paproszki podniosły się i poleciały w moją stronę. Kichnęłam, a z drugiej
strony patrzyła Taylor! Paproszki poleciały jej prosto w twarz.
Przeczytałam
„paprotki” i wyobraziłam sobie roślinki lecące w stronę Taylor.
- Aaaa!!! – zaczęła krzyczeć. – Paprotki mnie atakują!!!
Ja zaczęłam przepraszać i podałam jej
chusteczkę. Deska leżała pod biurkiem… Taylor wytarła twarz i z zniesmaczoną
miną syknęła :
- Chodźmy już…
- Dobrze – rzuciłam i wzięłam
deskorolkę do ręki. Obie wyszłyśmy z mojego pokoju na schody. Oczywiście Taylor
potknęła się i obraziła moje schody mówiąc : „Głupie schody!”
OBRAZIŁA
JEJ SCHODY. Borze, co ja czytam.
- Obraziłaś ją! Ona ma uczucia! –
powiedziałam pokazując palcem na schody.
Ta
schoda?
- Taa… i jak się nazywa? Dora,
Bernadetta, Ashley? – powiedziała z głupim uśmieszkiem.
Pyśka!
*dostaje w twarz od kaczki* Ale i tak było warto.
- Nie. Nazywa się Alex. Mówiłam ci już
– odpowiedziałam marszcząc czoło.
AŁtorka
zapomniała dopisać w opisie postaci „wyobraża sobie, że rzeczy są jak ludzie”.
Moja mama wyjrzała z kuchni.
- Dziewczynki! Co wy tam
robicie? – zawołała ze swoją typową troską.
- My? Nic! Taylor się tylko
przewróciła! – odkrzyknęłam, podnosząc Tay ze schodów.
- Nic się nie stało, Taylor? – zapytała
mama, odnosząc się do mojej przyjaciółki.
- Nie, nic proszę pani! – zawołała
Taylor i obie zeszłyśmy ze schodów.
- Dobrze – mruknęła mama i zniknęła w
kuchni. Weszłyśmy do holu i ubrałyśmy trampki.
Wszystkie
boChaterki opków noszą trampki, zauważyliście?
Otworzyłam drzwi i
wybiegłyśmy z domu. Kiedy byłyśmy prawie przy furtce moja mama otworzyła okno i
krzyknęła :
- Macie wrócić do 14! O i Taylor zje
obiad u nas, jej mama dzwoniła, że jej w domu nie będzie!
- Dobrze! – zawołałyśmy obie i
wybiegłyśmy z mojego podwórka na ulicę. Minęłyśmy jakiś nowy dom, zaraz obok
mojego…
- O! To jest dom Justina – powiedziała
Tay z uśmiechem na twarzy. „Ooo, nie!” pomyślałam, a głośno tylko fuknęłam :
„Mhm…” Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, więc wskoczyłam na deskę i
pojechałam.
- Ej, Em! Poczekaj na mnie!!! –
zawołała Taylor, biegnąc ile sił w trampkach xD
Hehe,
ale aŁtorka zabawna, hehe. xD
Zatrzymałam się. Tay dopadła mnie sapiąc z
wysiłku.
- Muszę też załatwić sobie deskę..
Puf.. I nauczyć się jeździć… Uff… – powiedziała Tay i klapnęła na chodnik.
Klap, klap!
- Wstawaj. Skatepark jest za rogiem –
powiedziałam i podniosłam kumpelkę z ziemi. Szłyśmy koło sklepiku.
To
długi musiał być ten sklepik.
- Poczekaj tu na mnie. Idę sobie kupić
wodę w sklepie
Pewnie.
My myśleliśmy, że w księgarni.
– rzuciła Taylor i weszła
do sklepu. To ja weszłam na deskorolkę i jeździłam tam i z powrotem… Tam i z
powrotem.
Za
pierwszym razem to do nas nie dotarło.
W końcu Tay wyszła z
sklepu.
- Masz. Kupiłam też dla ciebie –
powiedziała i rzuciła mi butelkę.
- O! Dzięki – odpowiedziałam i razem
poszłyśmy do skateparku. Minęłyśmy zakręt i weszłyśmy do skateparku. My to
nazywałyśmy skatepark, ale był to normalny skatepark
tylko z 3 rampami do jeżdżenia. Nie było za wiele ludzi w
skateparku. Tylko jakichś 2 chłopaków jeździło na rampach w tym skateparku. Miałyśmy więc z Taylor
w tym skateparku jedną rampę dla siebie
- Nauczysz mnie chociaż stać na desce?
Bo
to takie skomplikowane
– poprosiła Taylor, patrząc w stronę
jeżdżących chłopaków. Pewnie szukała okazji na podryw. Znałam ją za długo…
- Dobra – rzuciłam tylko.
Weszłyśmy na rampę i położyłam moją deskę na rampie. Deska była fioletowa z
takimi czaszkami i płomieniami, miała napis : „I’m a skate king” Sama ją
wybierałam;)
Tak
wyborowo ją wybierała, że aż omotkę musiała dodać na końcu.
Taylor stanęła na desce i
wymachiwała rękami na wszystkie strony.
- Emma!! Łap mnie! Łap mnie! –
krzyczała, chociaż trzymała się dobrze.!!
- Nie wrzeszcz. Dobrze ci idzie… Na
razie xD
Kurde,
te boChaterki to zdolne są… Ja bym oszalała, jakbym na koniec każdego swojego
zdania miała mówić „dwukropek pe” albo „iks de” lub „dwukropek de”.
- Ale pocieszenie! Łap mnie! No łap
mnie! Zaraz spadnę!
- Nie wrzeszcz, mówię ci!
Ile
wykrzykników! Yay!!!!
Dobrze ci idzie, a teraz
powoli… POWOLI i LEKKO odepchnij się nogą od podłoża… POWOLI I LEKKO –
powiedziałam z naciskiem.
Teraz
nasza kochana Tay-sray wypieprzyła się na desce. Oczywiście (dziwnym trafem)
wpadła na Biebercia ;*** kc <3333, przepraszała Justincia ;** <333 kc
Justin i Bieber kc i w ogóle kocham ;***, a wtedy druga pomyślała, że olaboga,
to Bieber <333 ;**** kckckc Justinek kc i że nie będzie już miała życia.
Wredna **** jedna, ja jej dam, mojego Justincia ;**** :*** <333 ^^ kc kc
Justinka ;*** obrażać!
Obawiałam się reakcji Tay.
Zagryzła wargi, a potem… wybuchła :
- O mój bosz!! Przecież to Justin
Bieber!!
O
mój bosz!!!!!!!!! Wcale się nie spodziewałaś Biebera, który mieszka naprzeciwko
twojej przyjaciółki i lubi jeździć na desce, wcale!!!!!!
- Taylor… Nie zaczynaj… – powiedziałam,
ale ona rozwrzeszczała się na dobre. Złapałam ją za ramię i zatkałam jej usta
dłonią.
- Tak… Bardzo się cieszy – mruknęłam do
Biebera.
- Mhm… Widzę – powiedział z uśmiechem.
Taylor chyba się uspokoiła, więc ją puściłam.
- Naprawdę bardzo przepraszam… Dopiero
się uczę jeździć – przepraszała Biebera zmieszana.
-To
mój nowy nos, prawie go uszkodziłaś!
- Nic nie szkodzi – powiedział.
- A tak wg to jestem Taylor –
przedstawiła się moja przyjaciółka. – A to jest Emma.
- Miło mi. Siebie nie muszę
przedstawiać – uśmiechną się Bieber.
Rozmnożył
się w ciągu tej minuty?
I zerknął ukradkiem na mnie. Zrobiłam minę „Na
Mnie To Nie Działa Cwaniaku”.
Oczami Taylor
Emma zrobiła tą swoją minę
„Na Mnie To Nie Działa”. Znałam ją na pamięć… O mój Bosz!
To Justin Bieber! To
Justin Bieber!!! Justin odwrócił się do mnie i powiedział :
- Co się tak patrzysz? Jestem potworem?
-Tak.
Zmieszałam się i
zarumieniłam.
- Ja… Tak… Tylko… – wydukałam, ale Emma
była szybsza.
- My już idziemy – podniosła swoją
deskę i pociągnęła mnie za sobą. Zostawiłyśmy Justina obok rampy. Chyba był
zawiedziony…
Oczami Justina
Ta Emma pociągnęła za sobą
Taylor i poszły sobie. Szkoda, chciałem jeszcze pogadać.
A
to Peszek.
Założyłem czapkę i
zabrałem deskę, opartą o rampę. Wskoczyłem na deskę z nadzieją, że je dogonię.
W drodze do domu myślałem, dlaczego Emma zachowuje się jakbym był jakimś
potworem… ;/ No trudno…
No
Peszek kurcze no, Peszek. Ale nie martw się, gdzieś tam dwunastolatki obklejają
sobie pokój twoimi plakatami, składają na ołtarzyku ofiary i całuję misie z
naklejonym na twarz twoim zdjęciem.
Znów Emma
Wyszłyśmy z parku i jak
najszybciej pobiegłyśmy do mojego domu.
- Co ci się tak śpieszy? – fuknęła
Taylor, wyrywając się z mojego uścisku.
- Żeby Bimber nas nie dogonił…
Justin
;**** kc kc <333 :*** na pewno nie ma co robić. MA CO ROBIĆ! ZE MNĄ JEST
;***** kc kc kc <333 kc, GŁUPIE ****!
Teraz
następuje jakże interesujący dialog. Dobra, nie jest interesujący, dlatego go
wycięłam.
- Co tak umilkłaś, waćpanno?
– powiedział Bieber patrząc na mnie.
- A tak sobie – wyrzuciłam z naciskiem.
On odwrócił głowę i zaczął wesoło
dyskutować z Tayloy na temat polityki i ogółem tego, co w państwie się dzieje,
a także na bardziej codzienne tematy gadać z Taylor. Nie
przysłuchiwałam się ich rozmowie. Jeszcze trochę i w domu! Ta myśl nie
pozwoliła mi umrzeć xD.
Jako,
że byłam blisko śmierci, to teraz oprócz mówienia jeszcze myślę emotkami.
Ta
druga (Emma chyba, nie pamiętam, a sprawdzać mi się nie chce) pędzi do domu,
ściąga trampka i w ogóle bla, bla, bla.
- No, dziewczynki. Idźcie umyć ręce i
zaraz podam obiad – uśmiechnęła się i zniknęła w kuchni. Poszłam z Tay do
łazienki i oczywiście była bójka o mydło.
Biedna
Tay, na mydło ją nie stać.
Tym razem ja wygrałam. Umyłam ręce i z
tryumfalnym uśmieszkiem podałam Taylor mydło. Ona umyła ręce i z miną „foch”
Nie
używam za bardzo słowa foch… Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego: http://www.miejski.pl/slowo-Foch
podążyła za mną do kuchni.
Mama krzątała się w kuchni. Usiadłam w
kuchni. Potem jeszcze trochę myślałam nad sensem życia. Też w kuchni.
- Usiądźcie przy stole. Emma, wyciągnij
szklanki, talerze, sok i sztućce – rzuciła do mnie, przyprawiając kurczaka.
Trochę
mu się fryzurka zepsuła.
Otworzyłam lodówkę,
wyjęłam z niej sok jabłkowy i postawiłam na stole. Z szafki wyjęłam szklanki i
talerze, a z kredensu – sztućce. To wszystko położyłam na stole.
Bardzo
interesujące.
Tay nadal była
naburmuszona. Mama wzięła głębszy talerz i nalała do niego zupy. Pomidorowa
jeśli ktoś chce wiedzieć xD.
Nie,
nie chcemy.
Teraz
dowiadujemy się, jak to wkładali naczynia do zmywarki i jakieś inne duperele. Dziewczyny
idą do pokoju Emmy (chyba).
- Dlaczego uciekłaś?
Jakoś musiałam jej
odpowiedzieć, ale rozwiązanie nie nadchodziło…
- Pytam się, dlaczego uciekłaś? – tym
razem powiedziała to z naciskiem.
- A, bo tak jakoś… No… Wyszło –
próbowałam wybrnąć.
To
samo mówią piętnastolatki, kiedy okazuje się, że są w ciąży i tłumaczą się
rodzicom.
- A ja wiem dlaczego! Nie lubisz mnie,
bo lubię Justina! No nie?! – krzyknęła. Wiedziałam, że lubi histeryzować. No
ale trzeba było jakoś wybrnąć.
Kochanie,
jakby cię nie lubiła, to by ci dawno kazała spieprzać stąd.
- Nieprawda. Nie lubię Justina, ale
ciebie… no… lubię to za mało powiedziane…
Taylor podsunęła :
„Kocham?”
- No dobra… Ciebie kocham,
naaaajlepsiejsza przyjaciółko!
- Naprawdę?
-Nie,
na żarty!
- Taaak!
I wtedy nastąpiła scena z
filmów. No taki Happy End xD
Ale
z tej boChaterki krejzol! xD
Nie będę przytaczać, bo… A
nie ważne…
Czego
przytaczać? Zgubiłam się.
Kiedy byłyśmy już
pogodzone Tay rzuciła :
- Ale mogłabyś dlaa mniee powiesić
plakat Justina w pokoju…
- Co to, to nie! – powiedziałam z
naciskiem.
I znów te oczy
szczeniaczka…
- Nie i koniec. Chodźmy zagrać w simsy
na kompie – zmieniłam temat. Wiedziałam, że Tay kocha simy .
Tak
bardzo się ucieszyła, że aż wyrzygała spację przed kropką.
- Ok. Ale w simy 3 i ja pierwsza siebie
robię! – zawołała Taylor i rzuciła się do kompa, znaczy laptopa. Włączyła simsy
i zaczęła siebie robić.
Przeczytałam
„sobie”, co przy „a ja pierwsza siebie robię!” wywołało skojarzenia.
Tak z przyzwyczajenia
wiedziałam, że będzie to robić z 30 minut, więc skoczyłam do wc.
Inaczej
by się posikała.
***
Kiedy wróciłam Taylor
dopiero miała gotowe włosy! No ja nie mogę! ;/
Ja
się wykrzywię z drugiej strony. ;\
Rzuciłam się na łóżko i puściłam muzę z
telefonu. A mam 200 piosenek! Właśnie
leciała Rihanna – Only Girl… Kocham tą piosenkę. Tay zaskowyczała :
- Puść Justina!
- Nie!
- No puść Justina!
- Nie!!
- No Puść Go!
Gdzie
do trzymała?
Ech… No dobra! – poddałam
się. Po pokoju rozeszła się melodia „Love me”, a najgorsze to, to że Taylor
zaczęła z nim śpiewać! Nieeee!!!
Wykrzykniki!!!!
Rozdział 2.
Ten rozdział dedykuję Amandzie za komentarze i miłe słowa
A teraz rozdział :
Minął kolejny dzień… Jeszcze 5 dni i… nie
wiem czy przeżyję… no szkoła się zacznie!
Trzeba będzie wyciągnąć mózg z szafy.
Jak te 2 miesiące szybko zleciały… Leżałam
w łóżku i gapiłam się w sufit. Tak przyjemnie się leżało… Ale trudno. Pozostało
tylko 5 dni wolności i musiałam coś z tym zrobić.
Wysłałam list do prezydenta o przedłużenie
wakacji. Jako, że jestem Mary Sue, on się zgodził…
Wyskoczyłam z łóżka i szybko je pościeliłam.
Na zegarku widniała 8:32 i dwadzieścia
pięć sekund! Zaspałam! Szybko wleciałam do łazienki i zrobiłam
poranną toaletę. Ubrałam się w legginsy i szarą tunikę z czarnymi, błyszczącymi
napisami. Zjechałam po poręczy w dół schodów. Ale jazda! ;D
Hehe, no! Średnik de
Weszłam do kuchni. Nikogo nie było. Na
stole leżała karteczka od mamy :
Kochanie, poszłam do pracy i wrócę po 10 w
nocy. Zrobisz sobie jedzenie, a jak nie to w szufladzie masz 20 zł na pizzę.
Możesz zaprosić Taylor na nocowanie, jeśli zechcesz. Buziaki Mama.
Brakuje mi
emotki.
Supcio! Chata wolna i Taylor może przyjść
na nocowanko! Podniosłam karteczkę i przymocowałam magnesem magnesikiem do lodówki lodóweczki. Była dopiero 9 rano. Znając
moją przyjaciółkę przyjaciółeczkę to
jeszcze spała. Otworzyłam szafeczkę,
żeby zobaczyć czy mam popcornik na
wieczórek. Okazało się, że są
jeszcze 3 saszeteczki. W lodówce były
jeszcze 2 cole colusie, a w kredensie kredensiku błąkają się czipsyki. Byłam więc przygotowana. Weszłam do
salonu saloniku i rzuciłam się na
kanapęczkę. 2 poduszki poduszeczki spadły przy tym na ziemię.
Podniosłam je i włączyłam TV. Znając moje szczęście leciał teledysk teledyścik Biebera „Somebody to love”.
Pięknie! Chwyciłam szybko pilocik i przełączyłam na jakiś serialik. „Denne” pomyślałam i przełączyłam
kanał kanalik. Na innym kanale kanaliku były wiadomości i z
przyzwyczajenia zmieniłam kanał.
Ok, już przestaję.
Następny kanał to były bajki dla dzieci. Na
następnym była transmisja o życiu motyli. Ziewnęłam i wyłączyłam TV. Wstałam z
kanapy i wyszłam na balkonik.
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
Z balkonu widziałam mój ogródek. Parę
drzewek, jabłonka, garaż, domek na drzewie. Nic nadzwyczajnego. Spojrzałam w
kąt balkonu, a tam… coś leżało! „Pewnie zabłąkane zwierzę” rzuciłam sama do
siebie.
Zadziwia mnie głupota bochaterek.
Podeszłam bliżej. „Zwierzę” okazało się
szarą butelką i niewielkim kamykiem. Kamień rzuciłam za siatkę, a puszkę
wrzuciłam do kosza na śmieci,
Hę? Przed chwilą to była butelka…
który stał tuż pod balkonem. Zasiedziałam się
na balkonie, podziwiając niebo i drzewa. Była już 10. Złapałam komórkę i
zadzwoniłam do Taylor.
T – Taylor E – Emma
Jak twórczo.
E – Hej, Tay
T – O, hej Em. Co tam?
E – Nic. Masz wolne?
T – W zasadzie to tak
E – Mojej mamy nie ma w domu. Przyjdziesz
na nocowanie?
T – Muszę się zapytać mamy.
E – Ok… Zapytaj. Poczekam.
W słuchawce usłyszałam głos Tay :
„Mamoooooo! Mogę iść na nocowanie do Emmy?” Z oddali dobiegł głos jej mamy :
„Możesz, ale dopiero po 12”
T – Mogę, ale po 12.
E – Dobra. Przyjdź o 12.
T – Ok. Pa
E – Pa
I się rozłączyłyśmy.
To było takie twórcze.
Oczami Taylor
Rozłączyłyśmy się i włożyłam komórkę do
kieszeni. Mama stała pod szafą, ubrana w szeroką piżamę. Była już w 5 miesiącu
ciąży.
- Mamo,
dlaczego jeszcze się nie ubrałaś? – zapytałam.
- No, nie
mam w co… Prawie wszystkie ciuchy są za ciasne… – usłyszałam zmartwienie w
głosie mamy.
Bo nie ma się w co ubrać? Trzymajcie mnie,
bo nie zdzierżę.
Popatrzyłam
do szafy i wyciągnęłam żółtą sukienkę w kwiatki.
- A to? –
zapytałam.
- Nosiłam
to 2 miesiące temu. Teraz to już za małe, Tay.
- Aha –
rzuciłam i poszperałam w szafie. Zagłębiłam ręce w głębi.
Zaszumiał szum szumiasto. Zadzwoniła
dzwonkiem. Zakołatała kołatką.
Zerknęłam na dno szafy. Leżała tam w miarę
szeroka, czarna bluzka z białym ludzikiem i napisem „Baby”.
- Dobrze
mam bluzkę – powiedziałam i podałam mamie bluzkę. Wyciągnęłam też dżinsy na
jakąś gumkę, bez paska.
- I
spodnie – dokończyłam i podałam mamie.
- Dzięki
za pomoc – powiedziała mama i poszła do łazienki się przebrać. Zamknęłam szafę.
Wyszłam z pokoju mamy i weszłam do mojego pokoju. „Będę starszą siostrą! Jupi!”
pomyślałam z uśmiechem. Wzięłam jakąś dużą torbę w kwiaty i pomyślałam co
spakować na nocowanie. „Hmm.. ? Na pewno piżamę, ciuchy na jutro i bieliznę”
pomyślałam, wkładając te rzeczy do torby. Wrzuciłam też mojego misia. Nie zasnę
bez niego xD. Po kolei w torbie lądowały : szczoteczka i pasta do zębów, płyta
Justina Biebera , płyta
z muzą do tańca, zeszyt (piszemy z Emmą w nim na lekcji. Są to najczęściej
sekrety i bzdury xD), piórnik, książka „tylko dla dziewczyn”, latarka, jakieś
słodycze i coś tam jeszcze .
Zasunęłam zamek w torbie. Obok położyłam poduszkę i koc. I byłam gotowa. Tylko
1,5 godziny do nocowania!
Tay-srey podaje mamci ubranka i
pakuje się na nocowano. W tych pięciu zdaniach pojawiły się trzy emotki.
Guacamole zmarło śmiercią tragiczną czytając ten tekst.
Znów oczami Emmy
Taylor pewnie się zbiera i przyjdzie na pewno
spóźniona. Znam ją za dobrze ;D Weszłam do mojego pokoju zobaczyć czy nie
wygląda jakby uderzył w niego huragan.
Huragan przyszedł i uderzył pokój z
liścia.
Niestety było
tak.
Zgubiłam wątek. Było jak?
Z szafy wyleciały ciuchy na podłogę, w kącie leżał
stos magazynów dla dziewczyn, na półkach wyglądało jakby tornado przeszło, a
plakaty zaczęły odpadać.
Już to widzę. Akurat TERAZ ciuchy wysypały
się na podłogę, magazyny magicznie pojawiły się w kącie, przez okno wleciało
tornado i pohasało sobie po półkach, a plakaty nagle zaczęła spadać na ziemię
ze ścian. Yay.
No to mam
zajęcie… Ciuchy względnie ogarnęłam i wcisnęłam do szafy (nawet porządnie wyglądały),
magazyny poskładałam w równy stosik i włożyłam do jakiegoś podła,
Padła? Nie, padłam to ja. Czytając to.
na półkach poprawiłam spadające książki, zeszyty
ułożyłam w równy rząd, a ołówki, kredki itd., włożyłam do jakiegoś koszyka, który nagle, dzięki magii, pojawił się w moim pokoju.
Plakaty podkleiłam taśmą klejącą,
Naprawdę? Myślałam, że odklejającą!
a potem
musiałam się zabrać za kurz pod łóżkiem i w innych zakątkach mojego pokoju.
Przejechałam ścierką po meblach i jakoś wyglądało. Wzięłam odkurzacz i
odkurzyłam dywan i kurz spod łóżka. Pokój wyglądał jakby był posprzątany.
Boru. Ratujcie.
Uff… Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze 10 minut i pięćdziesiąt trzy sekundy do 12.
Schowałam odkurzacz w schowku na buty i pobiegłam pod prysznic. Kiedy wyszłam
Taylor jeszcze nie było. Godzina : 12:05. Włożyłam trampki i wyszłam na
podwórko. Postanowiłam poczekać na Tay przed domem.
Spóźniła się pięć minut, kosmity ją
porwały zapewne.
Świeciło słońce i zapowiadało się na cudowny dzień.
Moja przyjaciółka nie zadała sobie trudu, żeby choć raz być punktualna. Nagle
drzwi jej domu się otworzyły i wyszła z nich Taylor. Przebiegła przez ulicę i
weszła na moje podwórko.
No to daleko od siebie mieszkają. W ogóle,
to ja myślałam, że to Bieber mieszka naprzeciwko Emmy (chyba, nadal nie
sprawdziłam, jak ma na imię).
- Hej! –
powiedziała.
- O hej!
– rzuciłam. – Połóż swoje rzeczy w holu. Najpierw pójdziemy do skateparku, bo
taka ładna pogoda.
Będziesz się gapić na to, jak ja jeżdżę!
Ale zabawa, hi hi!
- Nooo –
zawołała Taylor, stawiając swoje rzeczy w holu. Ja podeszłam do drzwi i
zamknęłam je na klucz. Deskorolka leżała przed domem. Wzięłam ją i ruszyłyśmy w
stronę parku. Kiedy byłyśmy koło domu Biebera, Taylor powiedziała, żebym
poczekała i zadzwoniła domofonem w domu Justina. Proszę nich nie będzie to o
czym myślę! Tylko nie to!
Tak po
prostu dzwoni do domu chłopaka, którego ledwie zna?
Oczami Taylor
Kazałam Emmie poczekać, a sama zadzwoniłam
domofonem do domu Justina. Wiem, że jej się to nie spodoba, ale cóż… ;P
No, średnik pe.
Odebrał sam Justin.
Powinien odebrać w otoczeniu siedmiu
ochroniarzy, żeby nie być sam.
- Kto
tam?
- Taylor
i Emma. Idziesz z nami do parku, pojeździć?
Jest tak tępy, że nie domyśliłby się, że
do skateparku idą pojeździć?
- O hej!
Czemu nie.
Czemu tak.
Tylko powiem mamie i zejdę do was – powiedział
i się rozłączył. I wtedy dopadła mnie Emma.
- Taylor!!!
Co ty zrobiłaś!!! W imię Pyśki
rzucam na ciebie klątwę!!! – wrzeszczała na mnie. Ja siedziałam
cicho.
Pacz, Pyśka, sławna jesteś!
Oczami Emmy
Nawrzeszczałam jej,
napowiedziałam jej, najeździłam jej, a potem byłam cicho, rzucając
jej pełne wściekłości spojrzenie. Ona wzruszyła ramionami. „Dostanie ci się”
szepnęłam jej na ucho, bo z domu wyszedł Bieber. Miał na głowię czapkę i
okulary przeciwsłoneczne. Chyba, żeby go nikt nie poznał.
…serio?
- Hej
dziewczyny – rzucił z tym swoim uśmiechem.
Myślałam,
że z czyimś uśmiechem. Ile do końca tego rozdziału? Ja już nie mogę!
- Hejka –
powiedziała Tay, a ja niby też, ale tak
naprawdę tak, a nawet nie, że aż tak. Poszliśmy dalej. Bieber chyba
coś podejrzewał.
- Emma,
czemu jesteś taka wkurzona?
- Ee…
tam. Pokłóciłyśmy się z Taylor.
- To
dlaczego idziecie razem do parku? – nie odpuszczał. Jeszcze on mi dowala. ;/
Takie życie.
- Bo to
stało się przed chwilą…
- Pewnie
chcesz wiedzieć dlaczego? – zaczęła Taylor. – Bo Em nie chciała, żebyś z nami
szedł. – jak ja nie lubię jej głupoty ;/
Jak ja nie lubię tego opka.
Zawsze mówi coś nie w porę.
- A to dlaczego?
Nie lubisz mnie? – zapytał Bieber. Wiedziałam, że zada to pytanie… Ech… Jak by
tu się wykręcić…
- Jestem
anty fanką jeśli o to chodzi – powiedziałam z pewnością siebie.
I mówi to mu tak, o? Zero zastanawiania
się, co on może poczuć? No bo przecież po co.
- A to
znowu dlaczego? – dopytywał się Bieber. Nie, no! Nie może się zadowolić tą
odpowiedzią??
- Bo..
No.. Jakoś tak wyszło – zmieszałam się. Dlaczego go właściwie nie lubię?
Taka była wola aŁtorki. Inaczej by
jej romansik nie wyszedł.
- Ci anty
fani… Nawet nie mają powodu do nienawidzenia mnie – westchnął Justin. Zrobiło
mi się go żal. Właściwie to mogę go polubić jako człowieka.
Jako zwierzę nie.
Wtedy go jeszcze nie znałam i myślałam, że
jest jakąś rozpieszczoną gwiazdką. Zdecyduję się jak go bliżej poznam.
- Dobra
wygrałeś. Nie znam cię i może jak cię bliżej poznam zdecyduję czy będę anty
fanką czy fanką – powiedziałam zdecydowanie. Bieber się uśmiechną.
Jaki zdolny! Umie się powielać!
- No
widzisz. Dlaczego nie tak od razu!
Bo za
chwilę.
- Nie
chcę przerywać waszej „przyjacielskiej” pogawędki, ale zaraz miniecie skatepark
– przerwała Taylor. No rzeczywiście! Ale się zagadaliśmy xD
Hehe, no jak krejzi. xD
Weszliśmy do parku i podeszliśmy do ramp.
Niestety każda była zajęta i jeździło na nich po 5 osób.
- Ech… No
trudno, wracamy się – westchnęła Taylor.
- No
trudno – powiedziałam razem z Justinem. Ja, on i Taylor zaczęliśmy się śmiać.
Przegapiłam moment, kiedy byłoby
wspomniane, dlaczego.
No to wróciliśmy się. Po drodze gadaliśmy
i żartowaliśmy jakbyśmy się znali od wieków i byli najlepszymi przyjaciółmi…
***
Byliśmy już w naszej uliczce.
- A może,
jeśli chce, przyjdzie do Emmy? – zaproponowała Taylor.
- Jeśli
Emma się zgodzi… – powiedział Justin.
- Dobra.
Chodźmy – odpowiedziałam. Otworzyłam dom i weszliśmy do środka. Buty
zostawiliśmy w holu, a Taylor wzięła swoje rzeczy do mnie do pokoju.
Zaprowadziłyśmy też tam Justina. (Nie wierzę, że to zrobiłam! Nie wierzę! ;P)
Boshe, ale z tej naszej boChaterki
krejzolka! ;P xD ^^ ;***
- Ee…
Fajny masz pokój – przerwał ciszę Bieber.
- Mhmm… –
burknęłam, a potem atmosfera się rozluźniła. Gadaliśmy o wszystkim jakbyśmy się
znali od wieki wieków. Justinowi się wymsknęło, że będzie chodził do naszej
klasy!
- O
fajnie! Cieszę się – powiedziała uradowana Taylor. No ja mniej więcej też
trochę się cieszyła… Co ja mówię! ;P Chyba mi się mózg przegrzał… No ale
trudno…
Zauważyłam to mniej więcej na
początku pierwszego rozdziału.
***
Nim się spostrzegliśmy wybiła godzina 21.
- O
kurde! Mama mnie zabije, że mnie tak długo nie ma! – zawołał Bieber i pobiegł
po schodach w dół. Ja z Taylor także. Szybko się ubraliśmy i ja z Tay poszłyśmy
odprowadzić Justina do domu. W drzwiach powitała nas jego mama. Nie denerwowała
się wręcz przeciwnie.
- Nareszcie
jesteś. Widzę, że sobie już koleżanki znalazłeś – powiedziała jego mama z
uśmiechem.
Nie zastanawiało ją, co jej
siedemnastoletni (szesnastoletni?) syn robił tyle czasu, cichutko, razem z
dwoma dziewczynami, sami, w domu jednej z nich?
- Ee… No tak – odpowiedział z wachaniem, patrząc na
mnie. Pożegnaliśmy się i Bieber wszedł do domu.
DLACZEGO ona mówi o nim po nazwisku?
Ja z Tay
wróciłam do mojego. Ubrałyśmy się z Taylor w pidżamy i
zrobiłyśmy domową pizzę c(:
Jakbyście nie zauważyli, że miało być
zabawnie i fajno, to aŁtorka dodała buźkę na koniec.
Zjadłyśmy ją na dużej kanapie i oglądałyśmy TV. O
północy mama wróciła do domu. Zdziwiła się jak nas zobaczyła na kanapie, ale
potem poszła do swojego pokoju i nas zostawiła w spokoju. Wyłączyłyśmy TV i
poszłyśmy do mojego pokoju. Zgasiłyśmy światło i zapanowała ciemność.
Potłukłyśmy się poduszkami i klapnęłyśmy jak
nieżywe na moje łóżko. Taylor cała zawinęła się moją kołdrą i zasnęła. Ja
wróciłam się do szafy i wyjęłam inną.
To ile ona dziewczyn trzyma w szafie?
Nie mogłam na
początku zasnąć. Nagle Taylor mruknęła : „Och, Justin… Jesteś taki cudowny” Po
chwili znowu : „Pewnie, że będę twoją dziewczyną! Kocham cię…” Zaśmiałam się w
duchu i także zasnęłam.
Smacznego.
Uśmiałam się samym rozdziałem a co dopiero z twoimi odpowiedziami
OdpowiedzUsuńCałuje i koffam xD :**** :D