niedziela, 18 listopada 2012

Justiiiiinek, jakże zaskakujący rozdział i ZNOWU masa emotek

Heh, kończę to, co zaczęłam wczoraj ( O NIE! TO MA JESZCZE XX ROZDZIAŁÓW! JA BĘDĘ SIĘ 30 LAT  Z TYM MĘCZYĆ!). Trochę mi wczoraj *słuchacz jedynego słusznego radia ocenzurował ten wyraz* po tym opku.... I zaczęłam używać emotek. Gorzej ze mną...

link do bl0000g4444$$kk444 : justinbieberonelove.bloog.p




Dzisiaj mogłam trochę dłużej pospać, gdyż zaczął się weekend :D. Zero szkoły i nauki ;)
A to oznacza... OGLĄDANIE ZDJĘĆ BIEBERA 24 H!!!!!11111oneoneone
Jak każdej soboty zamierzałam pójść połazić gdzieś z dziewczynami. Na początku zadzwoniłam do Werci:
Biedna, biedna Wercia... Jej mózg może nie wytrzymać tego spotkania...
- Hej!
-O, hej! Dobrze się składa, że dzwonisz, bo właśnie miałam zrobić to samo - powiedziała
Oooooo, medium! Pewnie pakt z diabłem zawarła! 
- wyjdziemy połazić?? - spytałam
Żeby oddać pytaniowatość (widzicie, co mój mózg wyprawia po przeczytanie tego?) użyto dwóch pytajników. 
Tak, jasne! To o której się spotkamy i gdzie?
- Myślę, że za 20 min wpadnę po cb razem z Sylwią.
Zastanawia mnie to, dlaczego w opowiadaniach użyto tak pospolitego skrótu...
- No ok. Czekam. Do zobaczenia
-Pa
-Pa.
Widzę, iż użyto tu ,,zapychacza" w postaci dialogu... Czy nie łatwiej i inteligentniej byłoby zamiast niego wstawić zdanie ,,Umówiłam się dzisiaj z WERCIĄ. Za 20 minut się spotykamy"? Ojej, jaka ja, hehe, głupia, że myślałam, że aŁtorka nie wykorzysta okazji do wstawienia jakże bezsensownego dialogu, hehe...
Ubrałam się i poszłam po Sylwię. Po drodze spotkałam kolegów z mojej klasy, którzy wybrali się na spacer wraz ze swoimi dziewczynami;) 
Wyobraziłam sobie ósemkę chłopaków, zwartą grupą, trzymających za łapki swoje partnerki... To musiało wyglądać conajmniej dziwnie.
Bardzo się spieszyłam, żeby się nie spóźnić do Weroniki, więc nie miałam zamiaru z nimi się zagadywać.
Nie łudź się, oni nigdy w życiu się do Ciebie nie odezwą.
Bardzo się spieszyłam, żeby się nie spóźnić do Weroniki, więc nie miałam zamiaru z nimi się zagadywać.
,,Do zestawu mogłam dodać jeszcze frytki, ale oni już nie chcieli".
 Oni odwzajemnili i poprosili abym chwilkę poczekała. 
,,A ja wykrzyknęłam: WERONIKA NA MNIE CZEKA! Mam jej śnieżno białego rumaka, więc muszę się spieszyć! Po czym odbiegłam wydając dziwne odgłosy typu ,,Wrrrr, ihahaha!".
Zaczęli zasypywać mnie jakimiś plotkami i swoimi nudnymi opowieściami, a mnie nawet nie chcieli słuchać
* słuchacz jedynego słusznego radia ocenzurował ten wyraz* im i popędziła dalej wydając swe koniopodobne dźwięki.
Zrobiłam to samo i tylko przytakiwałam.
,,To samo" czyli co? Nie za bardzo zrozumiałam, o o co chodzi... jeśli ktoś wie, proszę o kontakt. Nr. tel. 666 666 666, lub pisemnie, ul. czyste zło, budynek 6, numer mieszkania, czy tam coś, 66... Albo jakoś tak. Sooorki, nie pisam listów.
Po 15 minutach wreszcie skończyli i mogłam już iść po Sel
Nie znam Sel... Czy ona nie powinna być przedstawiona? 
Była zaskoczona, że później przyszłam niż mówiłam ale wytłumaczyłam jej dlaczego.
Później przyszłam niż mówiłam... Ach, ta logika w zdaniu! 
Zrozumiała i nawet się nie gniewała. Szybkim tempem szłyśmy do Pyśki ( lub „Pysi" tak mówiłyśmy na Weronikę - wzięło się to od jej nazwiska xD).
Pomijając Pyśkę, emotkę ,,xD", to jest całkiem ok... ŻARCIK! Ahaha, ale ja jestem zabawna...
Przeprosiłam serdecznie i razem z Sylwią wytłumaczyłyśmy powód spóźnienia. Pysia przytaknęła i powiedziała:
Myślę, myślę, i pomyślałam, że ,,Pysia" to idealne imię dla niedorozwiniętej kaczki.
- wcale się nie dziwie, oni zawsze tak robią
- wiem właśnie, ale może skończmy o nich gadać i pójdźmy już - rzekłam
CHOLERA, kto zawsze tak robi?! Wypadałoby wytłumaczyć, a nie zostawiać czytelnika z tym samego. Samo opowiadanie ma w sobie tyle logiki, co wyschnięta rzeka wody, a tu jeszcze takie CUŚ.
- masz rację, chodźmy
- To gdzie idziemy? - spytała Sylwia
Ashashasha, zapomniały, że idą ,,połazić". HEHEHEHE
- Najlepiej przed siebie - powiedziałam z uśmiechem i dodałam: Będziemy przynajmniej miały sporo czasu, aby pogadać.
O Bimberku pogadać, oczywiście.
Dziewczyny się uśmiechnęły, lecz za chwilę twarz Wery nagle posmutniała. Zapytałyśmy ją co się stało.
- Nie chcę o ty mówić.


DUM! Wercia, Pysia, czy kto tam, WPADŁA. I nawet mi nie mówcie, że nie wiecie, o co chodzi... AAAAAA, mój mózg chyba wyprano w zepsutej pralce!!!!!11111oneoneone
- Dobrze. Nie zmuszamy cię, ale sądzę, że jeśli wyżalisz się przyjaciółkom to trochę Ci na pewno ulży. Zrobisz jak bd uważała. - powiedziałam głaskając ją po ramieniu.
Czy ,,Pyśka"/Wercia/bógjedenwieco zaczęła mruczeć z zadowolenia?
- No ok. Powiem. Bo pokłóciłam się z siostrą i ...
W połowie zdania przerwała jej Sylwia i spytała:
Kłotnia z siostrą? No rzeczywiście dziwne... <ba dum tss>
-Z siostrą? Przecież wy to robicie codziennie i jeszcze nigdy przez nią się nie smuciłaś, czy to na pewno o to chodzi?
CO robią?! Ile dwuznaczności w tym opku... NIEŁADNIE.
- Nie tylko o to - odpowiedziała, a w jej oczach można było zauważyć łzy - pokłóciłam się z babcią, z mamą i jeszcze z nią.
Z babcią? No to ostro... Powiedziała, że zupa za słona, czy czo, że babcia się obraziła?
- O Matko! - krzyknęłam - to musiało się stać rzeczywiście cos poważnego.
Wercia zaczęła naprawdę mocno płakać,
Jak można mocno płakać? Czwartoklasiści lepiej piszą...
a my postanowiłyśmy nie wnikać już bardziej bo zamiast jej pomóc mogłybyśmy jeszcze pogorszyć sytuacje.
No, jeszcze by Wercia swoją armię wyszkolonych kaczek wezwała...
Gdy Pyśka się już uspokoiła i zaczęła się uśmiechać Sel zmieniła temat na znacznie ciekawszy.
Koleżanka przeżywa załamanie nerwowe, to co, zmieńmy temat na ciekawszy... PRZYJACIÓŁKI FEJS.
Zaczęła mówić o Bieberze. 
ASHASHA, po przeczytaniu zdania tak się zaczęłam śmiać, że aż mama przyszła sprawdzić, co mi się stało.
Każda z zaciekawieniem słuchała, co nowego w życiu gwiazdy.
Jak już wspominałam: PSYCHOFANKI.
I wtedy doszła do nas ta wspaniała wiadomość. Nie wiem jak Sylwia mogła ją od rana trzymać tylko dla siebie i nawet nie próbując się wygadać.
Biedne, biedne dziewczyny... Żeby w wolnym czasie, bez przymusu, gadać o Bieberze, to trzeba mieć naprawdę zrytą psychikę...
Chodziło o to, że oficjalnie potwierdziła się informacja, że JB przyjeżdża do POLSKI!
Co chodziło? Przegapiłam coś? Kredensy zaczęły chodzić? Jak tak, to... HURRRRA!
Zaczęłyśmy skakać i krzyczeć na środku ulicy jak opętane.
Żal mi się zrobiło tych dziewczyn...
A uśmiech z twarzy nam nie schodził. Zapytałyśmy Sylwii jak ona wytrzymała bez próby wygadania nam. Odpowiedziała:
,,Myślałam, że się porzygam, jak wypowiem to imię.".
- Chciałam właśnie zacząć o tym mówić po tym jak powiedziałaś, że najlepiej abyśmy poszły przed siebie. To będzie dużo czasu na obgadanie. Jednak zobaczyłam minę Pysi i postanowiłam zachować tą informacje właśnie na pocieszenie
TO ma być pocieszenie? AHAHAHA
siadłyśmy na ławeczkach i zaczęłyśmy obmyślać jak przekonamy rodziców, żeby nas puścili na koncert aż taki szmata drogi ( koncert szykował się w Warszawie, a to jest na drugim końcu Polski, z miejsca gdzie my mieszkamy).
Ale i tak radość nadal nas ogarniała. 
Ja tam myślę, że spuściła głowę, w znaczącym geście ,,nie ogarniam dzisiejszym nastolatek..."
Wróciłyśmy do swoich domów i każda miała zapytać się jak najszybciej rodziców, bo bilety będą do kupienia już od północy, a my chciałybyśmy bardzo znaleźć się w pierwszym rzędzie ^^.
A ta emotka ma jakiś wpływ na sens zdania...?
A po odbytej rozmowie miałyśmy do siebie zadzwonić. Wpadłam do domu jak szalona i zaczęłam drzeć się na cały dom:
Biedna matka... Nawet jak prosiłam o bilety na koncert Gunsów się tak nie darłam.... 
- Mamo! Wróciłam! Gdzie jesteś?! Muszę się ciebie coś zapytać!
- Nie krzycz tak dziecko. Jestem na górze.
,,Ale najpierw musimy Ci z ojcem coś powiedzieć...Jutro jedziemy do psychiatryka. Może jeszcze dadzą radę wyplenić z Ciebie tą fanatyczną miłość do Justyny Bimber." 
- słuchaj jest taka ważna sprawa... - mama przerwała mi i rzekła z uśmiechem:
- a może tak cześć najpierw?
No pewnie. Co tam przywitanie się z matką,  w końcu BIEBER!
- no tak, tak. Cześć... a kończąc moje bardzo ważne pytanie...
- tak?
Przecież ona jeszcze nie zadała pytanie, więc jak może je kończyć?
- Bo wiesz, właśnie się dowiedziałam, że Justin Bieber będzie miał koncert w Polsce. I o północy rozpocznie się sprzedaż biletów. No i ja, Sylwia i Weronika bardzo chcemy jechać na ten koncert i być w pierwszym rzędzie. Przecież wiesz jaką ja jestem jego fanką. Proszę zgódź się.
,,Dziecko - powiedziała matka, przytulając córkę.- Jest gorzej, niż myślałam...".
Mama patrzyła na mnie ze zdumieniem jak rzeczywiście bardzo zależy mi na tym koncercie. Po chwili zapytała:
- a gdzie ten koncert ma być?
- no właśnie w tym jest problem - zrobiłam skwaszoną minę - on będzie w Warszawie
FASCYNUJĄCE. Naprawdę. Mów dalej. Może w końcu uda mi się zasnąć...
- Co?! Aż tam?! - krzyknęła z oburzeniem -  I czym wy chcecie niby tam pojechać? Ja was nie zawiozę, bo mi się nie uśmiecha spędzić cały dzień za kierownicą, potem sterczeć na koncercie i znowu całą noc jazdy, a pociągiem Cię nie puszcze. Absolutnie nigdzie nie pojedziesz.!

Ech... Kropka przed wykrzyknikiem. Gdzie moja siekiera?
Załamałam się a z oczu popłynęły mi łzy. Natychmiast pobiegłam do swojego pokoju, trzasnęłam drzwiami i zaczęłam wyć jak głupia na łóżku.
Rzeczywiście głupia. Ja to bym się nawet cieszyła może...
Minęło trochę czasu zanim się uspokoiłam, ale musiałam przecież zadzwonić do dziewczyn. Najpierw wybrałam numer do Sel.
Jejku, niech mi ktoś wytłumaczy, kto to Sel? Bo ponoć jej przyjaciółki to ,,Pyśka" i Sylwia, a tu nagle Sel.
-Hej, I jak tam u cb? - mówiąc to mój głos drżał (nic dziwnego tyle łez wylanych), Sylwia musiała zajarzyć, że u mnie poszło nie najlepiej. -Twoja mama się zgodziła?
,,-Nie - powiedziała Sylwia, uśmiechając się pod nosem. Przyłozyła dłoń do telefonu i zawołała - NA SZCZĘŚCIE!!!11111oneoneone".
W słuchawce nic nie było słychać tylko jak Sel pociąga nosem.
- Nie płacz proszę - powiedziałam. - Ja już też swoje wypłakałam. Mówiłam od razu że nasi starzy się nie zgodzą.
Ach, ta dzisiejsza kochająca rodziców młodzieć.
- wiem, zadzwońmy do Weroniki, może chociaż ona jako jedna z nas bd mogła jechać.
Te skróty zabijają.
Wera także nie mogła. Żadna z nas nie ujrzy Justina w świetle reflektorów, w blasku fleszy. Nie usłyszy jak śpiewa swym niezwykle delikatnym i niebiańskim głosem. 
Pomijąc śpiewanie głosem, to.... ASHASHA, niebiański, AHAHAHHA!
Wszystkie zaczęłyśmy płakać. Rozłączyłam się pierwsza i ponownie zalewałam łzami moją pościel. Nikt w domu nie był w stanie nie słyszeć mojego płaczu.
,,Siedziałam w kącie. Cicho żyłam, w kącie krwawiąc, czy jakoś tak".
Wtedy tata wrócił z pracy i wtargnął do mojego pokoju. Próbował ze mną rozmawiać, ale ja nawet go nie słuchałam i nie chciałam na niego patrzeć. Kiedy wreszcie zobaczył, że raczej nic teraz nie wskóra powiedział:
Pewnie jej powie,  że jednak pojedzie... Nie da rady napisać 20-rozdziałowego opowiadania o cicho żyjącej, w kącie krwawiącej nastoletniej psychofance Biebera.
Sam nie wiem dlaczego się na to zdecydowałem, ale kiedy będziesz wstanie i będziesz miała chęć przyjdź proszę do mnie do pokoju pogadać. Mam dla cb pewną wiadomość. Powinna Cie ucieszyć". I wyszedł.
Jeden brak spacji, a tak wiele zmienia...
Na początku pomyślałam, że na bank znowu gada jakieś głupoty, bo jaka wiadomość może mnie  teraz ucieszyć? Chyba żadna. Jednak po 10 minutach doprowadziłam się do ładu i poszłam do taty. Tam zrozumiałam, że jednak ta wiadomość jaką dla mnie miał rzeczywiście powinna była mnie pocieszyć.
Nie wie jaka wiadomość, ale wie, że ją pocieszy. No rzeczywiście sÓper.'
chodząc uśmiechnęłam się delikatnie, ale w moich oczach nadal można było zobaczyć smutek i żal. Usiadłam na kanapie.
- Nie smuć się proszę i wysłuchaj mnie do końca. - powiedział ojciec siadając obok mnie i pogłaskał mnie po głowie - Wiesz... sam nie wiem, że postanowiłem to zrobić, ale widok twoich łez i twojego smutku łamał mi serce..
Biedne serce. Pewnie już złamane. Ale jak się zgodzi na pojechanie na ten koncert, to mu się oczy i uszy złamią...
Wtedy pomyślałam sobie: „ dziwne, już nie raz płakałam z różnych powodów, ale jakoś nigdy jeszcze mój płacz nie rozmiękczył jego serca".
*chlip chlip* OJEJ! JAKIE.... wzruszające!
Tata kontynuował: ....i postanowiłem, że zawiozę was na ten koncert.
Tak, to bardzo mnie zaskoczyło...
Nie mogłam w to uwierzyć. Serce zaczęło mi bić jak opętane. Wtedy zerwałam się z tej kanapy i rzuciłam się ojcu w ramiona. Był zaskoczony bo jeszcze nigdy tak bardzo mu za nic nie dziękowałam. Znowu zaczęłam płakać xD
A już miałam nadzieję, że nie ujrzę w tym opku więcej emotek...
 ale tym razem to już ze szczęścia :P 
Przez cały jeden pseudo-akapit nie było emotek, to w tym zdaniu aŁtorka musi to nadrobić.
Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Mama zaczęła robić awanturę tacie, dlaczego on tak mi łatwo ulega i wgl. Ale jakoś ją przekonał i potem nawet ona była za.
Ubolewam nad skrótami zawartymi w tym opku. 
Zadzwoniłam do moich przyjaciółek i podzieliłam się z nimi moim szczęściem i kazałam im teraz namawiać swoich rodziców, bo teraz powinni się zgodzić bez najmniejszych problemów. Tak też było. Wybiła już godzina 23.00, więc zakończyłyśmy rozmowę, bo w końcu o północy zaczynała się sprzedaż biletów.
Ach, ta trzymająca w napięciu akcja...
Czas dłużył mi się strasznie. Juz 23:45. Zegar tykał i tykał a ja wpatrywałam się we wskazówki. Tak! Wreszcie północ.Natychmiast zamówiłam 4  bilety. 
Tata też będzie na tym koncercie? Biedny. Już mu powinniśmy zacząć grób przygotowywać.
Udało mi się i będziemy w pierwszym rzędzie. 
Udało jej się kliknać? Gratulacje!
Była także nagroda. Pierwsze 5 osób, które zakupią bilety dostaną wejściówki za scenę.
Nie żeby coś, ale czy nie mówi się ,,wejściówki za KULISY"? No bo ten, za sceną to jest mur, ewentualnie puste pole lub śmietnisko. 
 Nawet nie pomyślałam o wygranej. Przecież nie tylko ja czekałam do 12, by kupić bilety. Zwycięzcy o wygranej dowiedzą się dopiero gdy przyjdzie do nich priorytet.
LIST priorytetowy! Ach, ta dzisiejsza młodzież. 
Jeśli wraz z biletami będą wejściówki to właśnie ty jesteś tą szczęściarą. 
Eeee, kto to mówi? Ta dziewczyna, którejimienianieznamy, czy laptop, czy może wewnętrzny głos?
Koncert odbędzie się 4 lipca czyli już za 2 miesiące :D. 
Przez kilka zdań nie było emotek, to trza teraz nadrobić.
Wyłączyłam komputer a następnie poszłam się myć i położyłam do lóżka.
To było bardzo trudne do wykonania. Wymagało wielkiego skupienia i dokładności PRZYNAJMNIEJ słonia w baletowej sukience.
Przed snem jeszcze myślałam sobie i wyobrażałam jak tam bd na tym koncercie ;]
Nie dość, że emotka, to jeszcze ten skrót...
Taka pogrążona w marzeniach zasnęłam...
Ojej.


Mam już dość tego opka... Na razie będę analizować coś innego, a tym zajmę się potem, bo mój mózg nie wyrabia. W każdym razie, jutro raczej notki nie będzie, ale w przyszłym tygodniu powinnam się z nią wyrobić... Ah, no i jeszcze taka sprawa: jak macie jakiś blog, który mogłabym poddać analizie, to proszę podać link w komentarzu. Ewentualnie o kontakt pod adresem: ClumsyCloud@onet.pl








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz